wtorek, 20 września 2011

15.

-Nie, czemu.? Przecież to o mnie im chodzi, dlaczego on ma umrzeć.?- krzyczałam na całe gardło, łzy płynęły już strumieniami.
-Lu, skarbie.- otworzył oczy i powiedział szeptem patrząc na mnie oczami pełnymi smutku i bólu- To zaszczyt umrzeć za ciebie. Pocałuj mnie ten ostatni raz p.. proszę- nachyliłam się i zapomniałam o tym, że patrzy na mnie Xsav. Pocałunek był słaby, ale na pewno go nie zapomnę..  Jasper zamknął oczy a jego pierś nie podnosiła się powoli i z dużym wysiłkiem.
-Shar czy na prawdę nie można nic zrobić.?!- zapytałam wściekła na siebie, że do tego doprowadziłam.
-Wiesz mogła byś zrobić eliksir Sauver des vies, ale robią go wróżki jesienne na poziomie zaawansowanym, a ty nawet nie zaczęłaś się szkolić.
-Nie można tu sprowadzić Monic.?!- chciałam coś zrobić.. jakoś mu pomóc
- Nie zdąży tu przyjść.. Poza tym, musi pilnować Avalonu- powiedział Shar, słyszałam jak jego głos drży. 
-Przecież..  Jak robi się ten eliksir.?- zapytałam, jeśli byłyby jakiekolwiek szanse na pewno bym nie odpuściła. 
-Potrzebujesz.. nie ma czasu zaraz dostaniesz wszystko co trzeba. Przyślę tu Katie, żeby pomogła ci się przygotować.- powiedział i wybiegł trzaskając drzwiami. Dopiero teraz spojrzałam na Xsaviera, widziałam w jego oczach żal i smutek. Widział, że cierpię i widział, że kocham Jasa mimo to nie wybiegł i nie zostawił mnie.. siedział tylko cicho i obserwował. 
-Skarbie, co tu się dzieje.?- zaraz, zaraz. Czy ja usłyszałam w jego głosie niepewność.?! Co tu się do cholery dzieje.?
-Ci, którzy cię porwali to nie byli ludzie, to byli trolle, są odwiecznymi wrogami wróżek. A ja...-zawahałam się.- a ja jestem wróżką.
-A on.?- zapytał wskazując brodą na Jasa, który oddychał coraz słabiej, jego głowa leżała na moich kolanach,  za ręką głaskałam jego złote włosy. Xsav zachowywał się tak, jakby wcale nie wyznała mu największej tajemnicy.. jak zawsze był o mnie zazdrosny, nawet w takiej chwili.
-A on ma na imię Jasper, i prawie umiera dlatego wybacz, ale nie mam zamiaru o tym z Tobą gadać.. na na pewno nie teraz.!- odpowiedziałam może trochę za ostro, ale Jas umierał .! W tym momencie do pokoju wbiegła Katia. Trzymała w ręce probówkę, a w drogiej woreczek. 
-Lucy, chodź szybko- położyłam delikatnie głowę Jaspera na poduszce i poszłam do kuchni. - Daj mi małą miseczkę. - posłusznie wyciągnęłam i położyłam miskę na blacie. Katia nalała do niej wody i dosypała trochę proszku  z woreczka, woda przybrała kolor trawy. -Włóż tu ręce- włożyłam, poczułam lekkie ukłucie, a potem czułam się jakbym włożyła ręce w chmury. -Dobra, teraz niczego nie dotykaj.- czułam się jak lekarz, nie wiecie oni też niczego nie mogą dotykać po umyciu rąk, ale jeżeli bierzemy pod uwagę okoliczności, to te porównanie nie było takie głupie. 
-Gotowa.? -zaskoczył mnie Shar,
-Zawsze.- odparłam. 
-Słuchaj teraz uważnie.- pokazał mi mały pojemnik z niebieskim płynem.-Nalej tego do miski. -polecił.- Teraz dosyp tego.- podał mi woreczek z materiału w którym było coś co pachniało kwiatami.- Tak dobrze. Teraz skup się i czytając to- podał mi pogniecioną kartkę- wsyp jeszcze to. Pamiętaj, to nie eksperyment, proszę cię skup się.- Czy się bałam.? haha.! Byłam przerażona, ale teraz lęk nie miał znaczenia. Znaczenie miał tylko Jasper. Przeczytałam kartkę, na której były słowa w języku, którego w ogóle nie znałam. Woda zaczęła parować, a ja nie wiedziałam co mam zrobić.-Świetnie ci idzie. Teraz dosyp proszek.- powoli nasypałam proszku do wody. Zrobił się mini wybuch. A Katia i Shar zaczęli mi bić brawa.
-Czyli, że dobrze tak.? ...                          CDN. ; D


_______________________________________________
Tak więc wróciłam. ; D 
Może dodam jutro jeszcze jeden. 
Komentarze proszę. ; *

piątek, 2 września 2011

Info.!!

Zawieszam.!

Podwód.? Szkoła.. ; / nowe gimnazjum.. brak czasu na pisanie.. przepraszam. nie wiem czy jeszcze wgl. tu będę pisać, ale raczej tak. ; D

3majcie się .<3