niedziela, 24 lipca 2011

05.

Siedziałam na schodach  i wpatrywałam się w linię drzew, wiedziałam, że on teraz na mnie patrzy chociaż go nie widzę on widzi mnie. Weekend w Avalonie z Jasperem. Wśród tych pięknie pachnących kwiatów i kolorów, które aż raziły w oczy, cieszyłam się, bardzo, ale czy zdołam nad sobą zapanować. Nie wiem dlaczego zawsze kiedy on jest blisko mnie mam ochotę go pocałować.. Postanowiłam ubrać sobie krótkie spodenki, ponieważ `po drugiej stronie  bramy` jest ciepło. Do torby zapakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Dotknęłam pierścionka, który dał mi Xsaw 2 tyg przed gwiazdką kiedy już oficjalnie byliśmy razem. Wstałam i ruszyłam w stronę bramy kiedy tylko zniknęłam z pola widzenia moich ciekawskich sąsiadów Jas spadł z drzewa i mnie przytulił, przycisnęłam go do siebie i dopiero po paru sekundach zrozumiałam, że chyba za mocno..
-Widzę, że tęskniłaś
-Nie, tylko po prostu strasznie się stresuję tym całym `Weekendem w Avalonie` tylko tyle- skłamałam na szybko. Tęskniłam?.. Nie, ale tylko dlatego, że teraz już wiem, że On jest cały czas obok mnie..
-Mam nadzieję, że wzięłaś jakiś zeszyt.?
-Tak, jakiś tam mam- powiedziałam i uśmiechnęłam się najcieplej jak mogłam. Jasper wziął mnie za rękę i pocałował w kostki jak gentleman. Tym razem już wiedziałam gdzie iść, szłam pewnie nie zwracając uwagi na wartowników, którzy byli dookoła nas. Nie dowiedziałam się jeszcze po co oni tu są, bo zawsze gdy pytałam Monic o coś związanego z kimś innym niż Jasper, odpowiadała, `Jamison wyjaśni ci to gdy będzie pora`. Tak więc myślę, że "ta pora" jest dzisiaj, trochę się boję, bo w liście pisało, że Monic kazała mu coś dla mnie przygotować. Zatrzymałam się obok drzewa, w którym jest brama wartownicy, którzy do tej pory otaczali drzewo teraz stanęli w półkolu  Jas dołączył do nich. Próbowałam tym razem nie zamykać oczu, bo ostatnio zamknęłam i przegapiłam moment w którym pojawia się brama, ale światło było tak intensywne, że musiałam mrugnąć gdy otworzyłam oczy brama już była na sowim miejscu. W bramie pojawiła się znana mi już postać.. David, szczerze miałam nadzieje, że bramę otworzy mi Monic. Wszyscy wartownicy skłonili się do połowy,a ja tak jak poinformował mnie przed chwilą Jas skłoniłam głowę. Przez bramę wpadło dużo ciepła i tego pięknego zapachu jakby  wszystkich kwiatów na raz. David wyciągnął do mnie rękę, po chwili wahania chwyciłam go, odwróciłam się jeszcze do Jaspera i kiwnęłam mu ręką, że ma iść zemną, ale on pokręcił przecząco głową.
-Bez Jamisona nigdzie nie idę- zaprotestowałam, odwróciłam się i wzięłam Jasa za rękę. Nie to, że z nim jakoś lepiej, po prostu na razie nie ufam tu nikomu, tylko jemu i Monic. Wiem, że oni mi nic złego nie zrobią, ale i tak wolę wszędzie po Avalonie chodzić z Jasperem. David popatrzył na mnie i na niego z wyższością, nienawidzę go za to, że tak wykorzystuje to, że jest wróżką zimową. Moim zdaniem to, że zakwitł w zimie i jest wróżką zimową i że jest ich tylko trójka, to wcale nie daje mu powodu do takiego traktowania. 
-Czyżby nasza sławna Lucy bała się mnie jeszcze.- jak on tak w ogóle może powiedzieć.?! nic nie odpowiedziałam tylko rzuciłam mu zabijające spojrzenie, niestety dalej żył...-Dobra dzieciaki idziemy Jasper coś dla Ciebie przygotował, to ja was tylko przez bramę przeprowadzę i zostawię was samych.-ucieszyłam, się bardzo.! Oficjalnie stwierdzam, że nienawidzę Davida. Przeszliśmy przez bramę, musiałam parę razy zamrugać, bo te światło mnie na moment oślepiło. Znowu tez cudowny widok, ogromne łąki z najróżniejszymi kwiatami kolorowe domki wróżek letnich a na horyzoncie potężny, ale już rozwalający się pałac wróżek zimowych. Na górce nieco bliżej było ogromne drzewo, a obok niego wysoki kamienisty budynek z mnóstwem okien, czyli Akademia Avalońska. 
-Co to za drzewo.? -zapytałam Jasa. 
-Wszystko ci opowiem jak dojdziemy do niego, bo właśnie tam mamy przygotowany em.. piknik.- uśmiechnął się a ja dałam mu buziaka w policzek, nie wiem co on ma takiego w sobie, że rozmawialiśmy ze sobą zaledwie 3 dni a ja myślałam, że znamy się od urodzenia. Właściwie to znamy się od urodzenia tylko ja tego nie pamiętam, a dla niego to były `najlepsze chwile w życiu`.
-Za co to.? - i znów ten uśmiech...
-Za to, że się postarałeś.
-A skąd wiesz, jeszcze tego nie widziałaś, może to bd tylko jakieś stary podarty koc i tyle.?
-Nie, na pewno nie. Ty taki nie jesteś.- powiedziałam i na tym nasza rozmowa się skończyła. Na początku bałam się, co powiem rodzicom, ale okazało się, że rodzice mają 25 rocznice ślubu i jadą na `romantyczny weekend` zostawili mi trochę pieniędzy i jedzenie i pojechali. Jasper uparł rękę na moim ramieniu i mówił mi gdzie mam iść, bo on oczywiście musi iść za mną a nie przede mną. Mijaliśmy kolorowe domki, myślałam, że tu będą tłumy wróżek a po drodze spotkaliśmy może dwie, albo trzy, które miały luźne sukienki z tego materiału co wszyscy. Drzewo pod którym Jas zorganizował ten `piknik` było na prawdę ogromne.! Pod jego koroną był rozłożony niebieski koc, i trzy poduszki, był tam też wiklinowy koszyk, w który jak myślę znajdują się owoce. Wszystko tworzyło taką piękną atmosferę, było... romantycznie. Nie wiedziałam czy to dobrze, czy źle, ale podobało mi się tu. Zauważyłam, że drzewo nie ma zielonych liści, tylko niebieskie i żółte, za drzewem rozciągały się łąki, ogromne łąki, z drugiej strony kolorowe dachy.
-Pięknie tu.- powiedziałam z zachwytem.
-Wiem, to moje ulubione miejsce w całym Avalonie. Siadaj- powiedział i pokazał ręką miejsce obok niego usiadam a on objął mnie, patrzył na mnie niebieskimi oczami, miały kolor morza, czystego, i pięknego morza, zbliżył do mnie głowę, a ja się nie odsunęłam.
-Nawet nie wiesz ile czekałem na tą chwilę.- powiedział uśmiechnął się, i pocałował mnie. To było zupełnie coś innego niż z Xsawierem, Jas  robił to dużo namiętniej niż on. Kiedy uznał, że jak na razie tyle mu wystarczy odsunął się ode mnie i przytulił...
_________________________________
Info: zawieszam na około 2 tygodnie powód: wakacje w Grecjii.! 
no to na razie.

czwartek, 21 lipca 2011

04.

-Cześć skarbie- powiedział do mnie Xsaw przed moim domem następnego dnia. Nie pytałam jeszcze Jaspera  czy mogę mu powiedzieć, ale nawet jeśli mi nie pozwoli to i tak mu powiem, w końcu jesteśmy parą. Rano miałam świetny humor nie wiem czemu, no może dlatego, że pierwszy płatek opadł i za niedługo nie będę miała z nimi problemu, albo może dlatego, że na rano na poduszce obok mnie leżał bukiet polnych kwiatów. Obok była kartka `Jak się spało piękna, musimy się dziś spotkać, powiem ci też o złych stronach bycia wróżką. A i jak byś jeszcze nie wiedziała  to weekend spędzamy w Avalonie... `. Fajnie, że mogę z nim porozmawiać o wszystkim. Wczoraj rozmawialiśmy ponad 3 godziny poczułam się tak jakbyśmy się przyjaźnili dużo wcześniej. Tak więc dzisiaj założyłam już normalną bluzkę, bo już umiem obwiązać tak płatki, że prawie ich nie widać. Z jednej strony cieszę się, że już opadają, ale z drugiej to szkoda bo są na prawdę piękne, w środku granatowe a na końcach białe i pachną cudownie!
-Cześć, czemu po mnie wczoraj nie przyjechałeś, nawet nie zadzwoniłeś.!- nic mi nie odpowiedział. Patrzył tylko na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, uśmiechnął się przepraszająco, nienawidzę tego spojrzenia zawsze na mnie działa, zrobił krok w moją stronę, jedną rękę położył na mojej talii, drugą bawił się moimi włosami. Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
-Każdy ma swoje tajemnice- powiedział z dziwnym uśmiechem, a może Jasper sam mu powiedział, nie nie możliwe, oni się nie lubili, chodzili do jednej klasy, mimo tego że Jas był rok starszy mieli razem 4 lekcje w tygodniu i na każdej z nich rywalizowali, nie rozumiałam tego...- Ty też mi nie powiedziałaś, że na zakupy jedzie z wami też Jasper- ohh, oczywiście musiał rozmawiać z Sel. w końcu oni też się przyjaźnili od 2 klasy.
-Dobra nie ważne, jedziemy bo się spóźnimy.
-Nie powiedziałaś mi też, że wczoraj to on podwiózł cię do szkoły.
-Nie było cię, gdyby nie Jasper spóźniłabym się do szkoły.
-Dobrze, dobrze. Wsiadaj- otworzył mi drzwi,a ja szybko zajęłam miejsce. Droga minęła szybko i bez rozmów, nie za często rozmawialiśmy w samochodzie. Najlepiej nam się rozmawiało u mnie w pokoju, leżeliśmy wtedy obok siebie i potrafiliśmy rozmawiać godzinami.- No to jak co robimy dzisiaj.?-nie wiedziałam co mu powiedzieć ... Jeszcze nie wiem co mogę mu powiedzieć a co nie.
-Zajęta jestem, przepraszam.
-Weekend.? 
-Nie mogę.. - uśmiechnęłam się tylko przepraszająco wzięłam go za rękę i poszłam przed siebie. Fakt mieliśmy tylko jedną lekcję razem, ale przynajmniej nasz szafki były obok siebie. Otworzyłam swoją, a w środku kolejny polny bukiet z karteczką. `To jak gotowa na Avalon.? Mnie dzisiaj w szkole nie będzie, Monic poprosiła żeby coś dla Ciebie przygotował. Xsawierowi lepiej na razie nie mów, uzgodnimy to z Davidem. Trzymaj się piękna. Przyjdź za dom jak będziesz gotowa, będę czekał. Jas. `. szybko schowałam ją do kieszeni wzięłam potrzebne książki i odwróciłam się do Xsawiera. 
-No to jak kochanie idziemy na naszą jedyną wspólną lekcję.?-skinął głową więc poszłam przodem, nagle złapał mnie za rękę i wciągnął w jakąś szczelinę między szafkami. Patrzył na mnie znowu tym swoim hipnotyzującym wzrokiem, przyciągnął mnie bliżej, przyległam do niego całym ciałem, żałując, że nie możemy być jeszcze bliżej.
-Kocham Cię.- powiedział i pocałował mnie, zawsze był wobec mnie delikatny. Uwielbiam smak jego ust.
-Wiem.- odpowiedziałam i wcisnęłam na jego usta jeszcze jeden szybki pocałunek.
______________________
Tak więc to tyle ..
Mam nadzieje, że się wam podoba. ;d 
tylko najbardziej mnie denerwuję to że mam ponad 100 wejśc a tylko po 3 komentarze.! ej no ludzie.! ; p 

wtorek, 19 lipca 2011

03.

Rano wstałam, mając nadzieję, że wczorajszy dzień był tylko snem, niestety ten cały "kwiat" dalej był na moich plecach. Wyglądał pięknie, ale był strasznie kłopotliwy. Próbowałam go owinąć tym materiałem od Jaspera, ale coś mi to nie wychodziło..więc wzięłam chustkę, którą kupiła mi Sel. na urodziny 2 miesiące temu. Postanowiłam założyć coś luźnego, niestety tylko to znalazłam. Byłam już gotowa, a Xsawiera nie było, postanowiłam iść powoli w stronę szkoły, niestety pech chciał, że akurat mijał mnie Jasper.
-Cześć piękna, jak tam kwiat.?- zapytał zatrzymując się obok mnie.
-Dobrze. - odparłam z grymasem.
-Podrzucić cię, za 4 minuty jest dzwonek, czyżby książę zapomniał przyjechać po swoją księżniczkę białym BMW.
-Na to wygląda, że chyba tak- ciekawe czemu nie przyjechał.. może coś się stało, nie wierzę że zapomniał, wozi mnie przecież odkąd jesteśmy razem..
-Czy zatem czarny charakter, może podwieść piękną księżniczkę prosto pod sale tortur.?- powiedział i zaśmiał się, ja tylko się uśmiechnęłam
-W sumie czemu nie.?- weszłam do auta, za chwilę już byłam pod szkołą- No to jak dzisiaj Avalon po szkole.?- oo.. zupełnie zapomniałam, Xsaw chciał mnie dzisiaj gdzieś zabrać..
-A jeżeli nie mogę to co.?
-To musisz porzucić swojego księcia i zaufać mi, za twoim domem w lesie o 18 okee.?- zabrzmiało to trochę dziwnie, uniosłam jedną brew i popatrzyłam ze zdziwniem.- Nie patrz tak, noo.! Za twoim domem jest brama prowadząca do Avalonu.!
-No nie wiem.
-Chcesz się czegoś dowiedzieć czy nie, Jaśmina i David chcieliby z Tobą porozmawiać, wyjaśnić to wszystko.
-Dobrze, zgoda będę.
                                                           *** 
Ledwo przekroczyłam rząd pierwszych drzew, Jasper znalazł się u mojego boku.
-Witaj.- powiedział i zgiął się w pół, następnie wskazał kierunek, w którym mam się udać.-Idź cały czas prosto.
-Nie możesz iść przodem.?
-Nie mogę, masz wyższą rangę niż ja, takie zasady..- ale jaką rangę.? nie mam pojęcia o co mu chodziło..co miałam zrobić, szłam. Po jakichś 2 minutach doszliśmy do ogromnego drzewa które, otaczało dookoła dużo ludzi, dziwnie ubranych tylko w spodenki z dziwnego materiału, chyba tego samego, który dał mi Jasper, przepasani byli sznurkiem i tyle żadnych butów..poczułam się dziwnie bo miałam na sobie grubą warstwę ciuchów.
-To tutaj.- powiedział po czym dał znak innym żeby powychodzili z zadrzew. -To jest Lucy Swell- wszyscy kłaniali mi się, i mówili, że miło im jest mnie powitać w Avalonie- Dobrze możecie otworzyć już bramę- niejaki Shar najlepszy przyjaciel Jaspera powiedział coś do kory drzewa i z jego środka wyłonił się łuk porośnięty pięknymi kwiatami, z którego wyszły się 2 osoby mężczyzna miał długi płaszcz, czarne włosy i był bardzo wyskoki, kobieta miała niebieską sukienkę, warkocz z brązowych włosów na których widoczne były blond pasemka.
-Witamy w Avalonie, Lucy- powiedziała do mnie kobieta, nagle zauważyłam, że wszyscy zgięli się w pół i nie patrzyli na nich- Jestem Monic, siostra Jamisona, czyli jak dla Ciebie Jaspera. Proszę chodź za mną i Davidem.
-Teraz powinnaś mi się ukłonić- zchyliłam tylko głowę- Rozumiem, że jesteś nowa powiedziałem to tylko po to żebyś wiedziała, że wróżką z wyższą rangą należy się kłaniać.
-David!- wydarła się na niego Monic- chodź Lucy- podała mi rękę, którą bez namysłu chwyciłam i poszłam za nią. Tam jest pięknie wszędzie mnóstwo kwiatów i kolorów. Monic zaprowadziła mnie do Akademii Avalońskiej, pokazał mi co i gdzie mówiła też o tym, że moi rodzice to na prawdę nie moi rodzice, wiedziałam o tym. Jak miałam około 7 lat tata wytłumaczył mi wszytko, że znalazł mnie pod drzwiami i postanowili mnie zabrać. Monic powiedziała mi też, że to oni mnie tam podrzucili, byłam w szoku jak ona to określiła byłam ich "łącznikiem" dzięki mnie mogli poznać kulturę ludzką nasz zwyczaje itd. Teraz jestem uprzywilejowaną Preparatorką, czyli inaczej wróżką jesienną, nazwa pochodzi z od tego, że przygotowywujemy różne mikstury i opiekujemy się roślinami. Rozmawiałyśmy długo, ona powiedziała mi hm.. myślę, że powiedziała mi tyle ile powinnam wiedzieć, przynajmniej jak na razie. Monic przy wyjściu z Akademii oddała mnie w ręce Davida. 
-I jak tam .? 
-Dobrze, chyba. Interesuje mnie jeszcze tylko jedno. Dlaczego mówicie tutaj do Jaspera, Jamison .?
-Jamison to jego prawdziwe imię, zmienił je na Jasper gdy zaczął chodzić do szkoły.
-A właściwie, to czemu zaczął.? Przecież chyba wróżki nie muszą się uczyć.
-Tak ale on podjął misję. Musi cię chronić, w sumie to była nudna praca, ale teraz gdy już kwitniesz trolle mogą zaatakować w każdej chwili. - nie chciałam wiedzieć, już nic więcej. Gdy przeszłam z powrotem i zniknęłam, a właściwie zniknęliśmy z oczu wartowników usiadłam na ziemi wskazałam Jasperowi miejsce obok mnie.
-Jesteś prawie tak jak mój anioł stróż czy coś w tym rodzaju.?
-No nawet lepiej niż anioł, wróżek stróż- uśmiechnęłam się.-Kiedyś się przyjaźniliśmy, całe dnie spędzaliśmy razem.
-Słucham .? - zapytałam z niedowierzaniem. 
-No tak, ty nic nie pamiętasz bo to było dawno i dużo razy po tym dostawałaś eliksir zapomnienia. Byłaś na prawdę urocza jako maluch, w sumie to dalej jesteś.- powiedział i objął mnie ramieniem, nie wiem czemu się nie wyrwałam, nawet oparłam głowę o jego ramię...


___________________________
No to by było na tyle . ; d  Naraziee. ;* 

poniedziałek, 18 lipca 2011

02.

Weszłam do domu, wzięłam prysznic. Nie mam pojęcia w co się ubrać.. w co myśmy się wpakowały.. w sumie Jasper nie jest taki zły, ale jakby się nad tym zastanowić nic o Nim nie wiemy, Ahhh dobra co będzie to będzie. Zjadłam obiad. Ubrałam się w to co znalazłam w szafie we włosy tylko wtarłam trochę pianki i już byłam gotowa, i właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek, zdziwiłam się bo Jasper miał  przyjechać dopiero za 20 minut.Otwarłam mu drzwi.
-Cześć.- powiedziałam
-Witaj piękna. Gotowa.?
-Tak.- wsiedliśmy do jego Mercedesa-Benza strasznie mnie śmieszą te drzwi .;) w ogóle nie rozmawialiśmy,zatrzymał się pod domem Sel równo o 17:30 była już gotowa,  miała na sobie to.. Zawsze miała takie świetne ciuchy, bo jej rodzice mieli kupę kasy, którą oczywiście przypisał jej sąd po ich śmierci.
-Siemaa.!- krzyknęła gdy weszła do auta.
-Cześć, nie podniecaj się tak, to tylko zakupy.- zgasił ją Jasper .
-Tak, ale to zakupy z moją najlepszą przyjaciółka i do tego mam 115 $- ja nie mogę i z czego ona się tak cieszy. I tak ma wszystko co trzeba.
-Dobra, jedź już.!- rozkazałam Jasperowi.
-Dobrze piękna.
-Nie mów tak do mnie.!
-Czemu nie.? mnie by się podobało jakby chłopak tak do mnie mówił- wtrąciła się Sel.
- Tak, tylko tak się składa, że mam chłopaka.;)
-Dobrze, już dobrze jedziemy.!- muszę przyznać, że Jasper to hm.. szaleniec.! No ale to nawet fajne, dogra , która mi zajmuje około 15 minut jemu zaledwie niecałe 8 minut.
-No to gdzie idziemy najpierw moje panie.?
-Do New Yorkera.!- wydarła się Sel, nie wiem co jej odbija zawsze jest taka cicha, a przy nim zachowuje się jak wariatka.
-Tak Sel do New Yorkera, ale się tak nie drzyj bardzo cię proszę.
-Dobra.- odpowiedziała mi z grymasem. Weszliśmy po schodach na 1 piętro, w NY było dużo ludzi, ale od razu zauważyłam cel mojej podróży, czarno-łososiowe jeansy wisiały wprost na przeciw mnie.
-Ja biorę te spodnie i tą bluzkę i idę do przebieralni- powiedziałam .
-To ja pójdę z Tobą będę pilnował, żeby nikt cię nie podglądał.- dodał z uśmiechem, zabrzmiało to troche dwu znacznie.
-Ahaa.. okee- odparłam totalnie zszokowana.Poszłam, a on  za mną. Chciałam mu powiedzieć, że ma zostać z Sel, ale jakoś nie mogłam... Weszłam do przebieralni, Jasper stanął przed jej drzwiami . Ściągnęłam bluzkę i ledwo powstrzymałam krzyk, na moich placach wyrosły skrzydła o co ty kurde chodzi. Zawróciło mi się w głowie. Jasper usłyszał jak upadam na podłogę, wszedł do przebieralni jakby to coś na moich plecach to nic.
- Czyli już wiesz, tak myślałem że to będzie dzisiaj w końcu jesteś wróżką jesienną, one zakwitają tylko jesienią.
-Że co proszę.?! Skąd ty o tym wiesz i  skąd wiesz że to coś to kwiat.?!- co się tutaj dzieje.? totalnie tego wszystkiego nie ogarniam.
-Dobrze, powiem ci wszystko co wiem, ale nie tu. Powiemy Sel, że się źle poczułaś i muszę cię odwieść oke.?
-Okee.
                                                                                    ***
- Od czego by tu zacząć więc jesteś wróżką jesienną, to co jest na twoich plecach to kwiat, nie jesteś człowiekiem, jesteś rośliną. Wykiełkowałaś się  w Avalonie, mieście wróżek, z resztą co ja ci to  będę wyjaśniał. Na jutro jesteśmy umówienie z Rickiem wróżką zimową on ci wszystko wyjaśni.- wytłumaczył mi Jasper w czasie powrotu do mojego domu, po odwiezieniu Sel.
-A co ja mam teraz do cholery zrobić z tym czymś .?!
-Nie denerwuj się tak piękna, ten kwiat jest cudowny. Jesteś sama w domu.?- zapytał z uśmiechem
- Tak rodzice wracają dopiero za 2 godziny.
-To dobrze pokażę ci co i jak.
- A skąd wiesz, że ja cię w ogóle wpuszczę.?
- Wiem.- dobra, to było jasne, pewnie że go wpuszczę bo w końcu jak na razie to jedyny człowiek, któey może mi coś powiedzieć o tym "kwiecie".
-Dobra, jak go mam ukryć do szkoły, panie 'wszystko wiem' .?
-Te.! tylko nie panie 'wszystko wiem'! Masz tym go obwiąż- powiedział i rzucił w moją stronę dziwny materiał- ale jak tylko będziesz mogła daj kwiatu pooddychać, w sumie to tyle nic trudnego.
-No to może dla Ciebie, ile razy już zakwiatłeś.?- Jasper wybuchnął śmiechem- no co.?!
-Zakwitanie to rola dziewczyn, my produkujemy tylko taki pył, ja jestem wróżką wiosenną, ale pył produkuje zawsze kiedy jest blisko mnie czyjś kwiat, o patrz- pokazał mi swoje ręce, które były całe pokryte złotym pyłkiem.- dobrze, to ja już pójdę- zaczął kierować się w stronę drzwi
-Zaczekaj!- krzyknęłam za nim- dziękuję.
-Nie ma za co piękna- powiedział, pocałował mnie w policzek i wyszedł.
___________________________________
No to by było na tyle, nn rozdział - wizyta w Avalonie . ; *

sobota, 16 lipca 2011

01.

Wstałam jak zawsze 05.45, poszłam do łazienki jak zawsze umyłam się, mniej więcej ogarnęłam. Na dole czekało na mnie śniadanie omlet z 2 jajek i kubek kawy. Zjadłam po czym ruszyłam na górę po schodach, doszłam może do połowy gdy zadzwonił dzwonek. Zdenerwowana otworzyłam drzwi, po drugiej stronie stał Xsawier.
-Cześć
-Miałeś po mnie przyjechać dopiero za pół godziny!-wydarałam się, tak że trochę tego pożałowałam.
-Dobrze nie złość się księżniczko idź się ubrać ja tu sobie poczekam.
-A skąd wiesz, że ja cie w ogóle wpuszczę.?-w tym momencie Xsaw wziął mnie na ręce zamknął drzwi nogą i położył mnie na sofie.
-Po prostu wiem-powiedział dumny z siebie. Poszłam się przebrać czarny T-shirt, jasne jeansy z dziurami i fioletowe trampki za kostkę. Przeciągnęłam rzęsy tuszem i wyszłam. Jak zawsze do szkoły odwoził mnie Xsawier podczas drogi do szkoły nie rozmawialiśmy zbyt dużo.
-Co robisz dzisiaj po szkole.?- zapytał jak byliśmy już na szkolnym parkinu naszego "kochanego" liceum.
-A masz jakąś propozycję.?
-Pewni, ale to będzie niespodzianka. Okee.?
-No nie wiem czy czasem nie umówiłam się już dzisiaj z Sel, zapytam jej i powiem ci po lekcjach.- skinął głową wziął mnie za rękę i poszliśmy na naszą jedyną wspólną lekcję w tym roku strukturę polityczną. Po lekcji on poszedł do kolegów a ja z Sel poszłyśmy na zewnątrz na ławkę.
-Widziałaś jak ten Jasper się na Ciebie gapi.? To jakaś masakra nawet się z tym nie kryje.
-To chyba tobie się tak przygląda w końcu jesteś modelką c'nie.?
-Tak, no i co z tego.? Dużo dziewczyn w naszej szkole dorabia na sesjach zdjęciowych, a on i tak patrzy na Ciebie.
-No nie wiem- po tych słowach Jasper podszedł do nas i zajął miejsce obok mnie na ławce.
-Witam.- powiedział jakby rozmowa z nami była codziennością, w rzeczywistości nie rozmawiał z nami wcale-Macie jakieś plany na dzisiejsze po południe.?
-Mamy-powiedziała Sel patrząc na mnie pytająco
-Tak wybieramy się z Seleną na zakupy, muszę sobie kupić nowe jeansy.- nie wiem po co wspominałam o tych spodniach...
-No a ja potrzebuje nową bokserkę.-dodała Sel.
-Jeżeli się nie mylę to miałaś na myśli tą luźna bluzkę a nie majtki prawda.?- zapytał z uśmiechem.
-Tak chodziło mi o bluzkę.
-Mógłbym iść z wami.?
-A co kumple już cię nie lubią- zapytałam, może trochę za wrednie to zabrzmiało.
-Zgadłaś, no prawie. Kumple jadą na ryby, mnie to nie kręci. To jak mogę.?
-Tak.!-wykrzyknęła nagle Sel. Po czym uśmiechnęła się do mnie przepraszająco i zarumieniła się.
-Okee. Przyjadę najpierw po Ciebie Lucy bądź gotowa około 17, po Ciebie Sel przyjadę pół godziny później. No to do zobaczenia.- uśmiechnął się i odszedł.
-Coś ty najlepszego zrobiła.?!- zapytałam. Nie zdążyła mi nawet odpowiedzieć po zadzwonił dzwonek i ruszyłyśmy do klasy. Przez resztę przerw szukałam Xsawiera, ale nie mogłam nigdzie go znaleść. Spotkaliśmy się dopiero po lekcjach przy jego BMW.
-Gdzie byłeś.? szukałam Cię na każdej przerwie.!
-Różnie tu i tam.To jak możesz jechać ze mną "gdzieś" po szkole.?
-Przepraszam, nie mogę umówiłam się z Sel już wczoraj, idziemy na zakupy.
-Okee, ale jutro masz już zarezerwowane dla mnie.!
-Dobrze- powiedziałam, następnie pocałowałam go namiętnie.Całą drogę nie rozmawialiśmy, dopiero przed moim domem powiedział
-Na razie kochanie.
-Paa.!- chciałam już iść ale złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, całowaliśmy się wtedy świat dla nas nie istniał byliśmy tylko my, ja i on. Po paru minutach odsunęłam się od niego i poszłam do domu, machając mu jeszcze przed drzwiami. 


__________________________________
w następnym rozdziale zakupy z JASPERREM . ; DD 

Bu.! .

Siemaa. tak więc, no będe tu pisała książkę, przynajmniej mam taki zamiar, nie wiem czy mi to wyjdzie, ale postaram sie. Obiecuje. ;d Pewnie i tak tego nikt nie będzie czytał, ale co z tego .?! ; p
Tak, więc książka będzie o różnych nadprzyrodzonych mocach, ale nie martwcie się będą także sprawy miłosne.. ;))


Bohaterowie:
Lucy-główna bohaterka, ma 16 lat jest pewna siebie, dobrze sie uczy, ale nie tak dobrze jak Xsaw.
Selena.-16 lat najlepsza przyjaciółka Lucy jest nieśmiała i nie jest aż tak dobrą uczennicą jak Lucy. Mieszka z Babcia, jej rodzice zmarli 3 lata temu w wypadku.
Xsawier-16 lat, chłopak Lucy mega przystojny kapitan kółka... matematycznego.! 
Jasper-ma 17 lat, jest kapitany szkolnej drużyny rugby od dawno ma ochote na Lucy.
Monic- siostra Jaspera, ma 19 lat kumpluje sie z Sel. ma chłopaka  Ricka.
Rick- chłopak Monic, ma 20 lat.