poniedziałek, 18 lipca 2011

02.

Weszłam do domu, wzięłam prysznic. Nie mam pojęcia w co się ubrać.. w co myśmy się wpakowały.. w sumie Jasper nie jest taki zły, ale jakby się nad tym zastanowić nic o Nim nie wiemy, Ahhh dobra co będzie to będzie. Zjadłam obiad. Ubrałam się w to co znalazłam w szafie we włosy tylko wtarłam trochę pianki i już byłam gotowa, i właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek, zdziwiłam się bo Jasper miał  przyjechać dopiero za 20 minut.Otwarłam mu drzwi.
-Cześć.- powiedziałam
-Witaj piękna. Gotowa.?
-Tak.- wsiedliśmy do jego Mercedesa-Benza strasznie mnie śmieszą te drzwi .;) w ogóle nie rozmawialiśmy,zatrzymał się pod domem Sel równo o 17:30 była już gotowa,  miała na sobie to.. Zawsze miała takie świetne ciuchy, bo jej rodzice mieli kupę kasy, którą oczywiście przypisał jej sąd po ich śmierci.
-Siemaa.!- krzyknęła gdy weszła do auta.
-Cześć, nie podniecaj się tak, to tylko zakupy.- zgasił ją Jasper .
-Tak, ale to zakupy z moją najlepszą przyjaciółka i do tego mam 115 $- ja nie mogę i z czego ona się tak cieszy. I tak ma wszystko co trzeba.
-Dobra, jedź już.!- rozkazałam Jasperowi.
-Dobrze piękna.
-Nie mów tak do mnie.!
-Czemu nie.? mnie by się podobało jakby chłopak tak do mnie mówił- wtrąciła się Sel.
- Tak, tylko tak się składa, że mam chłopaka.;)
-Dobrze, już dobrze jedziemy.!- muszę przyznać, że Jasper to hm.. szaleniec.! No ale to nawet fajne, dogra , która mi zajmuje około 15 minut jemu zaledwie niecałe 8 minut.
-No to gdzie idziemy najpierw moje panie.?
-Do New Yorkera.!- wydarła się Sel, nie wiem co jej odbija zawsze jest taka cicha, a przy nim zachowuje się jak wariatka.
-Tak Sel do New Yorkera, ale się tak nie drzyj bardzo cię proszę.
-Dobra.- odpowiedziała mi z grymasem. Weszliśmy po schodach na 1 piętro, w NY było dużo ludzi, ale od razu zauważyłam cel mojej podróży, czarno-łososiowe jeansy wisiały wprost na przeciw mnie.
-Ja biorę te spodnie i tą bluzkę i idę do przebieralni- powiedziałam .
-To ja pójdę z Tobą będę pilnował, żeby nikt cię nie podglądał.- dodał z uśmiechem, zabrzmiało to troche dwu znacznie.
-Ahaa.. okee- odparłam totalnie zszokowana.Poszłam, a on  za mną. Chciałam mu powiedzieć, że ma zostać z Sel, ale jakoś nie mogłam... Weszłam do przebieralni, Jasper stanął przed jej drzwiami . Ściągnęłam bluzkę i ledwo powstrzymałam krzyk, na moich placach wyrosły skrzydła o co ty kurde chodzi. Zawróciło mi się w głowie. Jasper usłyszał jak upadam na podłogę, wszedł do przebieralni jakby to coś na moich plecach to nic.
- Czyli już wiesz, tak myślałem że to będzie dzisiaj w końcu jesteś wróżką jesienną, one zakwitają tylko jesienią.
-Że co proszę.?! Skąd ty o tym wiesz i  skąd wiesz że to coś to kwiat.?!- co się tutaj dzieje.? totalnie tego wszystkiego nie ogarniam.
-Dobrze, powiem ci wszystko co wiem, ale nie tu. Powiemy Sel, że się źle poczułaś i muszę cię odwieść oke.?
-Okee.
                                                                                    ***
- Od czego by tu zacząć więc jesteś wróżką jesienną, to co jest na twoich plecach to kwiat, nie jesteś człowiekiem, jesteś rośliną. Wykiełkowałaś się  w Avalonie, mieście wróżek, z resztą co ja ci to  będę wyjaśniał. Na jutro jesteśmy umówienie z Rickiem wróżką zimową on ci wszystko wyjaśni.- wytłumaczył mi Jasper w czasie powrotu do mojego domu, po odwiezieniu Sel.
-A co ja mam teraz do cholery zrobić z tym czymś .?!
-Nie denerwuj się tak piękna, ten kwiat jest cudowny. Jesteś sama w domu.?- zapytał z uśmiechem
- Tak rodzice wracają dopiero za 2 godziny.
-To dobrze pokażę ci co i jak.
- A skąd wiesz, że ja cię w ogóle wpuszczę.?
- Wiem.- dobra, to było jasne, pewnie że go wpuszczę bo w końcu jak na razie to jedyny człowiek, któey może mi coś powiedzieć o tym "kwiecie".
-Dobra, jak go mam ukryć do szkoły, panie 'wszystko wiem' .?
-Te.! tylko nie panie 'wszystko wiem'! Masz tym go obwiąż- powiedział i rzucił w moją stronę dziwny materiał- ale jak tylko będziesz mogła daj kwiatu pooddychać, w sumie to tyle nic trudnego.
-No to może dla Ciebie, ile razy już zakwiatłeś.?- Jasper wybuchnął śmiechem- no co.?!
-Zakwitanie to rola dziewczyn, my produkujemy tylko taki pył, ja jestem wróżką wiosenną, ale pył produkuje zawsze kiedy jest blisko mnie czyjś kwiat, o patrz- pokazał mi swoje ręce, które były całe pokryte złotym pyłkiem.- dobrze, to ja już pójdę- zaczął kierować się w stronę drzwi
-Zaczekaj!- krzyknęłam za nim- dziękuję.
-Nie ma za co piękna- powiedział, pocałował mnie w policzek i wyszedł.
___________________________________
No to by było na tyle, nn rozdział - wizyta w Avalonie . ; *

4 komentarze:

  1. fajny blog .;]
    zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale super ;)
    bardzo ciekawie piszesz, aż miło poczytać ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny post! :D
    obserwuję i liczę na rewanż.
    zapraszam do mnie www.kogut14.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No godne podziwu :D tylko pozazdrościć wyobraźni :]
    Ale (Bo jak dla mnie musi być jakieś ale) Mogłabyś napisać coś więcej o tym Kwiecie albo skrzydłach. bo nie wiem co to jest :D Napisz jak wygląda. A co do tego dowiadywania się o tym całym Avalonie to zrobiłaś to za szybko. Czemu by nie przetrzymać czytelnika w niepewności ?
    Dobra, nie bede sie rozpisywać bo i tak moje uwagi masz pewnie głęboko gdzieś :D

    Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń