wtorek, 19 lipca 2011

03.

Rano wstałam, mając nadzieję, że wczorajszy dzień był tylko snem, niestety ten cały "kwiat" dalej był na moich plecach. Wyglądał pięknie, ale był strasznie kłopotliwy. Próbowałam go owinąć tym materiałem od Jaspera, ale coś mi to nie wychodziło..więc wzięłam chustkę, którą kupiła mi Sel. na urodziny 2 miesiące temu. Postanowiłam założyć coś luźnego, niestety tylko to znalazłam. Byłam już gotowa, a Xsawiera nie było, postanowiłam iść powoli w stronę szkoły, niestety pech chciał, że akurat mijał mnie Jasper.
-Cześć piękna, jak tam kwiat.?- zapytał zatrzymując się obok mnie.
-Dobrze. - odparłam z grymasem.
-Podrzucić cię, za 4 minuty jest dzwonek, czyżby książę zapomniał przyjechać po swoją księżniczkę białym BMW.
-Na to wygląda, że chyba tak- ciekawe czemu nie przyjechał.. może coś się stało, nie wierzę że zapomniał, wozi mnie przecież odkąd jesteśmy razem..
-Czy zatem czarny charakter, może podwieść piękną księżniczkę prosto pod sale tortur.?- powiedział i zaśmiał się, ja tylko się uśmiechnęłam
-W sumie czemu nie.?- weszłam do auta, za chwilę już byłam pod szkołą- No to jak dzisiaj Avalon po szkole.?- oo.. zupełnie zapomniałam, Xsaw chciał mnie dzisiaj gdzieś zabrać..
-A jeżeli nie mogę to co.?
-To musisz porzucić swojego księcia i zaufać mi, za twoim domem w lesie o 18 okee.?- zabrzmiało to trochę dziwnie, uniosłam jedną brew i popatrzyłam ze zdziwniem.- Nie patrz tak, noo.! Za twoim domem jest brama prowadząca do Avalonu.!
-No nie wiem.
-Chcesz się czegoś dowiedzieć czy nie, Jaśmina i David chcieliby z Tobą porozmawiać, wyjaśnić to wszystko.
-Dobrze, zgoda będę.
                                                           *** 
Ledwo przekroczyłam rząd pierwszych drzew, Jasper znalazł się u mojego boku.
-Witaj.- powiedział i zgiął się w pół, następnie wskazał kierunek, w którym mam się udać.-Idź cały czas prosto.
-Nie możesz iść przodem.?
-Nie mogę, masz wyższą rangę niż ja, takie zasady..- ale jaką rangę.? nie mam pojęcia o co mu chodziło..co miałam zrobić, szłam. Po jakichś 2 minutach doszliśmy do ogromnego drzewa które, otaczało dookoła dużo ludzi, dziwnie ubranych tylko w spodenki z dziwnego materiału, chyba tego samego, który dał mi Jasper, przepasani byli sznurkiem i tyle żadnych butów..poczułam się dziwnie bo miałam na sobie grubą warstwę ciuchów.
-To tutaj.- powiedział po czym dał znak innym żeby powychodzili z zadrzew. -To jest Lucy Swell- wszyscy kłaniali mi się, i mówili, że miło im jest mnie powitać w Avalonie- Dobrze możecie otworzyć już bramę- niejaki Shar najlepszy przyjaciel Jaspera powiedział coś do kory drzewa i z jego środka wyłonił się łuk porośnięty pięknymi kwiatami, z którego wyszły się 2 osoby mężczyzna miał długi płaszcz, czarne włosy i był bardzo wyskoki, kobieta miała niebieską sukienkę, warkocz z brązowych włosów na których widoczne były blond pasemka.
-Witamy w Avalonie, Lucy- powiedziała do mnie kobieta, nagle zauważyłam, że wszyscy zgięli się w pół i nie patrzyli na nich- Jestem Monic, siostra Jamisona, czyli jak dla Ciebie Jaspera. Proszę chodź za mną i Davidem.
-Teraz powinnaś mi się ukłonić- zchyliłam tylko głowę- Rozumiem, że jesteś nowa powiedziałem to tylko po to żebyś wiedziała, że wróżką z wyższą rangą należy się kłaniać.
-David!- wydarła się na niego Monic- chodź Lucy- podała mi rękę, którą bez namysłu chwyciłam i poszłam za nią. Tam jest pięknie wszędzie mnóstwo kwiatów i kolorów. Monic zaprowadziła mnie do Akademii Avalońskiej, pokazał mi co i gdzie mówiła też o tym, że moi rodzice to na prawdę nie moi rodzice, wiedziałam o tym. Jak miałam około 7 lat tata wytłumaczył mi wszytko, że znalazł mnie pod drzwiami i postanowili mnie zabrać. Monic powiedziała mi też, że to oni mnie tam podrzucili, byłam w szoku jak ona to określiła byłam ich "łącznikiem" dzięki mnie mogli poznać kulturę ludzką nasz zwyczaje itd. Teraz jestem uprzywilejowaną Preparatorką, czyli inaczej wróżką jesienną, nazwa pochodzi z od tego, że przygotowywujemy różne mikstury i opiekujemy się roślinami. Rozmawiałyśmy długo, ona powiedziała mi hm.. myślę, że powiedziała mi tyle ile powinnam wiedzieć, przynajmniej jak na razie. Monic przy wyjściu z Akademii oddała mnie w ręce Davida. 
-I jak tam .? 
-Dobrze, chyba. Interesuje mnie jeszcze tylko jedno. Dlaczego mówicie tutaj do Jaspera, Jamison .?
-Jamison to jego prawdziwe imię, zmienił je na Jasper gdy zaczął chodzić do szkoły.
-A właściwie, to czemu zaczął.? Przecież chyba wróżki nie muszą się uczyć.
-Tak ale on podjął misję. Musi cię chronić, w sumie to była nudna praca, ale teraz gdy już kwitniesz trolle mogą zaatakować w każdej chwili. - nie chciałam wiedzieć, już nic więcej. Gdy przeszłam z powrotem i zniknęłam, a właściwie zniknęliśmy z oczu wartowników usiadłam na ziemi wskazałam Jasperowi miejsce obok mnie.
-Jesteś prawie tak jak mój anioł stróż czy coś w tym rodzaju.?
-No nawet lepiej niż anioł, wróżek stróż- uśmiechnęłam się.-Kiedyś się przyjaźniliśmy, całe dnie spędzaliśmy razem.
-Słucham .? - zapytałam z niedowierzaniem. 
-No tak, ty nic nie pamiętasz bo to było dawno i dużo razy po tym dostawałaś eliksir zapomnienia. Byłaś na prawdę urocza jako maluch, w sumie to dalej jesteś.- powiedział i objął mnie ramieniem, nie wiem czemu się nie wyrwałam, nawet oparłam głowę o jego ramię...


___________________________
No to by było na tyle . ; d  Naraziee. ;* 

5 komentarzy:

  1. Aż miło mi się czyta. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
    Ale wybacz że znowu tak troszkę skrytykuję ;)
    Mogłaś nie pisać że Jamison to Jasper od razu.
    Monic mogła powiedzieć że jest siostra Jamisona nie wiem na przykład wskazując na Jaspera. Dopiero jak np. siedzisz razem z Jasperem pod sam koniec mogłabyś zapytać o co chodzi z tym Jamisonem :D

    Przepraszam że sie tak wtrącam ale myśle że chyba po to zamieszczasz tutaj ten tekst :d oczekując krytyki :) chyba ze chodzi jedynie o pochwały? :P

    Pozdro :) ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. zapraszam do mnie i zachęcam do obserwacji;**

    http://www.hannnahann.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe Ciekawe :D

    http://se-a-positive.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń