niedziela, 14 sierpnia 2011

09.

Obudziłam się następnego dnia w czyimś pokoju, obok mnie spał Jas. Domyśliłam się, że musiałam wczoraj zasnąć u Jasminy. Nie wiedziałam która godzina, nie miałam przy sobie zegarka, a okna były zasłonięte. Miałam na sobie tylko koszulkę od Jasa, którą miał na sobie w czwartek w szkole, i majtki. 
Jas tak słodko wygląda jak śpi.. w sumie to on cały czas wygląda słodko. Chciałam wstać, ale gdy tak na niego patrzyłam postanowiłam, że jeszcze poleżę. Leżał bardzo blisko i jedną ręką mnie obejmował, dzięki czemu czułam się tak bezpieczna. Odwróciłam się twarzą do niego, nagle otworzył oczy i pocałował mnie, długo i namiętnie. 

-Cześć skarbie.- poczułam się jakbyśmy byli starym dobrym małżeństwem. W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam.- Masz może zamiar wstać, bo ja bym mógł tak leżeć całe życie.
-Tak, mam taki zamiar.- chciałam wstać, ale Jas pociągnął mnie i położył się na mnie. 
-Ha, a teraz co zrobisz.?- szarpałam się, ale po chwili miałam dość i uznałam, że i tak go nie odepchnę. Podparł się na rękach i patrzył mi prosto w oczy. Chciał mnie pocałować, ale odwróciłam twarz. Dostałam buziaka w policzek. Jasa chyba to trochę zszokowało.
-Ej, co to miało być.?- zapytał z wyraźnym grymasem.
-Unik.?- roześmiał się, ja też zachichotałam. Znowu patrzył mi w oczy, dał mi tak szybkiego buziaka, że tym razem nie zdążyłam się odwrócić. 
-Jestem szybszy- znowu zaczęliśmy się śmiać, bo zachowywaliśmy się jak dzieci.-W nocy byłem w Akademii i przyniosłem ci ciuchy.
-Dziękuję, nie trzeba było, mogłam ubrać to co miałam wczoraj na sobie. A twoja mama nie miałam nic przeciwko temu, że śpimy razem.? -nagle przypomniało mi się, że Carolina mogła mu zrobić straszną awanutre z mojego powodu.
-Nie, moja mama mi ufa.- ulżyło mi. Miałabym wyrzuty sumienia gdyby pokłócił się z mamą z mojego powodu.
-No to jak wstajemy.? -zapytałam po dłuższej chwili ciszy. Jas leżał już obok mnie, opierałam głowę o jego klatkę piersiową.
-W sumie nie mamy po co u nas jest teraz środek nocy. -uśmiechnął się.- Wszyscy śpią, możemy robić co chcemy..- powiedział to tak, że od razu domyśliłam się, o co mu chodzi.
-Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Wstajemy.- powiedziałam odsuwając go ode mnie. Natychmiast odsunął moją rękę i przybliżył się do mnie.
-Kochanie, a z resztą, dobra wstajemy.- Zepchnął mnie z łóżka,a ja z bólem wylądowałam na podłodze. Jas zwiesił głowę z brzegu łóżka.-A tak w ogóle, witam w moich skromnych progach.- uśmiechnął się, prezentując ten `Hooliwudzki uśmiech`. Odwróciłam głowę żeby na niego nie patrzeć.Wstałam i podeszłam do krzesła, an którym wisiał przygotowane dla mnie ciuch. Miałam czas, żeby się trochę rozejrzeć. Pokój był mały, głównie dlatego, że co najmniej 1/2 zajmowało ogromne łóżko z ciemnego drewna. Ściany były niebiesko-srebrne. Oprócz tego łoża stała tam tylko szafa i malutkie biurko. Chciałam wyjść, nacisnęłam klamkę, ale drzwi były zamknięte.
-Wiedziałem, że będziesz chciała mi uciec.- powiedział szatańskim tonem, skanując mnie wzrokiem.
-Daj mi klucz, proszę.-potrząsnął głową-Jas proszę, muszę się przebrać.
-To przebieraj się tu. widziałem cię już w bieliźnie. Wczoraj spałaś jak zabita, a ja nie chciałem, żebyś sobie zniszczyła tą cudną suknię.-westchnęłam, nie wstydziłam się swojego ciała, byłam szczupła i wysoka. Powoli ściągnęłam bluzkę Jasa perai ubrałam to co  dla mnie przyniósł.
-No zbieraj się, bo wyskoczę oknem.- Jas natychmiast wstał zrobił parę kroków i znów rzucił się na łóżko.- Chodź.!- próbowałam do niego podbiec, ale on oczywiście przyniósł mi najciaśniejsze jeansy jakie mam, nie wiem po co je brałam.-Nie mogłeś zabrać luźniejszych spodni.?
-Lubię patrzeć na twój tyłek.- no i oczywiście znów byłam cała czerwona, naciągnęłam bluzkę chyba aż po kolana, ale ona odmówiła posłuszeństwa i odskoczyła z powrotem odsłaniając cały tyłek.
-Jesteś okropny- powiedziałam w sercu myśląc zupełnie co innego. 
-Ja też cię kocham- o matko ! o matko! kocham.?! Jamison mnie kocha... OMG.
-Jas ja..
-.. ja nadaj kocham Xsawiera. Tak wiem, ale nie uważasz, że to trochę nie w porządku, będziesz teraz brała garściami z dwóch światów, tam on a tu ja. Zastanów się.- zapadła cisza, wiedziałam, że wczoraj tylko zagrał taką obojętność, ale miał rację niestety. Czy jest możliwe, żeby dziewczyna kochała dwóch facetów na raz.? Podeszłam do niego usiadłam mu na kolanach.
-Nie rób mi tego.- poprosiłam- Przynajmniej nie teraz. Muszę porozmawiać z Xsavem, ostatnio się od siebie oddaliliśmy. Daj mi czas.-uśmiechnęłam się do niego przepraszająco. Dałam mu buziaka, a on się uśmiechnął.
-Skarbie.. przepraszam. Nie chciałem.
-W porządku, wszystko w porządku. Możemy już iść. Która godzina.? 
-Trzecia w nocy.- pocałował mnie w czoło.
-To u nas jest dziewiąta, zanim dojdziemy do bramy będzie około dziesiątej. 
-Tak, tylko kto ci tą bramę otworzy.? 
-Nie wiem, ktoś na pewno.- Ubrał szybko swoje jedyne jeansy jakie tu miał, totalnie wygniecioną koszulkę, otworzył drzwi. Zeszliśmy po schodach Jas poszedł do kuchni. 
-Chcesz nektarynę.?- zapytał podając mi owoc.
-Mhm.- zrobiłam dużego gryza, byłam trochę głodna, fakt- Dzięki.- zjedliśmy ja szybko w kuchni nad talerzami, bo te nektarynki były tak soczyste, że inaczej się nie dało.Umyliśmy się z tego lepkiego soku, Jasper wziął mnie za rękę i wyszliśmy. 
                                           ***
Kiedy doszliśmy do bramy na ławce obok niej siedziała Monic pogrążona w lekturze, podeszłam bliżej.
-Cześć Monic- aż podskoczyła. 
-Oh. Lucy nie strasz mnie. Otworzyć wam bramę ?
-Jakbyś mogła, to była bym ci bardzo wdzięczna -uśmiechnęłam się.
-Jasne już się robi- stanęła naprzeciw bramy powiedziała coś po cichu trochę pomachała rękami i brama się otwarła. Wzięłam Jasa za rękę.
-Dziękuję. -powiedziałam do Monic. Przeszliśmy przez bramę. Jas prowadził mnie prosto do mojego domu, czułam w powietrzu zapach spalenizny. Po drodze nie widzieliśmy żadnego z wartowników. Trochę się bałam, ale gdy doszliśmy do mojego domu i stoi tak jak go zostawiłam obawy ze mnie uszły, nie słusznie. Otworzyłam tylnie drzwi, dom był pusty, zupełnie pusty. 
-Co tu się stało? -zapytała ze łzami w oczach.Pobiegłam do mojego pokoju, w nim też nic nie było. Na ścianach wysiały resztki podpalonych zdjęć.
-Spokojnie zadzwonię do Shara. On na pewno nam wszystko wytłumaczy.
-Halo.? -odezwał się głos w słuchawce, ulżyło mi. 
-Shar co tu się stało gdzie jesteście.? 
-Jak to gdzie, a wy gdzie? 
-W domu Lucy. On jest cały pusty.
-No tak, jej rodzice, się przeprowadzają. Martwili się o nią, więc musiałem im wszystko powiedzieć. -o mal nie wybuchnęłam śmiechem, powstrzymałam się i zamiast tego tylko parsknęłam . Tak się bałam, że coś się stało.
-Gdzie oni teraz są.?
-Dostali dom w drugiej części miasta.
-Jak to dostali.?-zapytał Jas.
-David miał wizję o napaści trolli, na razie się nie sprawdziła.
-Dlaczego was tu nie ma.?
-Mieli przysłać innych. 
-Tak i na pewno moi rodzice spalil moje zdjęcia i napisali mi spraye'e na ścianie `nie teraz to następnym razem`
-Że co.?- wrzasnął Shar.
___________________________
;)) 

5 komentarzy:

  1. Ehh... Uwielbiam takie książki ! jest niesamowita !
    A jak tak bardzo chiałabym żeby Lucy była z Xsawierem bo byłby jakimś połączeniem z tamtym światem... ale jednocześnie chcę żeby była z Jasem bo on jest taki słodki i w ogóle :PP
    Czuję się rozdarta. :)
    Czekam na następne rozdziały :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega! ; DD
    Ja tam wolę żeby była z Jasperem,on taki fajny jest. ;dd

    OdpowiedzUsuń
  3. super ;pp
    Wbijaj do mnie http://never-say-never-x33.blogspot.com
    obserwuję,też będziesz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Popieram Kasicę.! Jestem za Jasperem.! ; **

    OdpowiedzUsuń